Pewien turysta po całym dniu wędrówki poszedł do góralskiej knajpy. Był bardzo zmęczony i pragnął sobie gdzieś usiąść przy stole i czegoś się napić.
Rozgląda się po barze, ale nie może dojrzeć wolnego miejsca. W końcu zauważył jedno wolne miejsce przy stole między sołtysem Zakopanego i Bacą – największym gospodarzem w Zakopanem.
Po chwili zastanowienia podchodzi do stołu i drżącym głosem, jakby z przerażeniem pyta:
– Baco, mógłbym sobie tutaj siąść i coś zjeść?
Baca otworzył szeroko oczy:
– Co?!
– No siąść tu bym chciał, bo nie ma miejsca gdzie indziej – mówi turysta.
– Aaa siedzieć, eeee tu tyż ni ma miejsca – odpowiada ”zakręconym głosem” góral.
– Ależ jest – stanowczo twierdzi turysta.
Góral patrzy w lewo:
– Ano rzeczywiście jest – potwierdza baca.
– No to co? Mogę usiąść? – pyta zrezygnowany już turysta.
– Cekoj – baca pochyla się pod stół i pyta:
– Tyy! Jasiek! Będzies jesce siedzioł?!