Trzy lata temu rozwiodłam się z mężem. Niedawno napisała do mnie jego nowa żona z pretensjami….
Trzy lata temu zakończyłam swoje małżeństwo. Poza naszym pięcioletnim synem, nie mieliśmy z mężem żadnych wspólnych spraw. Dlatego nie zaskoczyło mnie, gdy miesiąc po rozwodzie Adam znalazł sobie nową, młodszą dziewczynę. Zaledwie trzy miesiące temu wzięli ślub.
Szczerze mówiąc, już mnie to nie obchodzi. Nasze życie toczy się dalej. Jednak wczoraj dostałam od jego nowej żony wiadomość, która naprawdę mnie zaskoczyła. Napisała, że powinnam przestać żądać od Adama pieniędzy i zostawić go w spokoju, bo rzekomo teraz nie dostanę już nic.
To mnie zdezorientowało. Adam zawsze regularnie płacił alimenty na naszego syna. Wcześniej, gdy byłam na urlopie wychowawczym, to on pokrywał większość wydatków, ale teraz pracuję na pół etatu. Od razu po rozwodzie ustaliliśmy, że sprzedamy nasze trzypokojowe mieszkanie i kupimy dwa – jedno dla Adama, a drugie dla mnie i syna.
Mimo że Adam płaci niezłe alimenty, ciągle szukam pracy na pełny etat, żeby móc sama pokrywać wszystkie wydatki. Pieniądze od Adama przeznaczam wyłącznie na potrzeby syna: przedszkole, zajęcia dodatkowe, zabawki, jedzenie. Część z nich idzie też na rachunki, ale większość – na rozwój i radość naszego dziecka.
Ostatnio syn zainteresował się judo, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Latem Adam wysłał nam więcej pieniędzy, pod warunkiem że zabiorę syna na wakacje. Pojechaliśmy w góry, a radość dziecka była nie do opisania.
Cieszę się, że Adam, mimo naszego rozwodu, nie zapomina o synu. Zawsze był zaangażowany w jego życie. Kiedy byłam zajęta, zabierał go do kina, na spacery czy zakupy. Jednak syn nigdy nie był w domu ojca, co zawsze wiązałam z obecnością nowej partnerki Adama. Nie przeszkadzało mi to, dopóki nie dostałam od niej tej wiadomości.
Ostatnio ośmieliła się nawet zadzwonić. Zarzuciła mi, że nie mam sumienia, bo Adam wydaje na nas większość swojej pensji. Nie pozostałam jej dłużna – od razu powiedziałam o wszystkim Adamowi. Był wściekły. Powiedział mi, że stanowczo kazał jej nie wtrącać się w jego sprawy i absolutnie nie zarządzać jego finansami.
Mimo to nie mogę pozbyć się obaw, że może ona wpłynąć na Adama i przekonać go do zmniejszenia pieniędzy przeznaczanych na syna. Wtedy wiele rzeczy musiałabym mu odmówić, co martwi mnie najbardziej.
Mam nadzieję, że Adam zachowa te cechy, które kiedyś w nim kochałam – człowieczeństwo, szczerość i dobroć.