To ja byłam ulubienicą babci. Resztę rodziny uważała za pazerne sępy. Przy podziale spadku zrobiła ich na szaro…
Zawsze wiedziałam, że moja relacja z babcią była inna niż ta, którą miała z resztą rodziny. Babcia traktowała mnie jak swoją powierniczkę, często mówiła mi rzeczy, o których nie rozmawiała z nikim innym. Spędzałyśmy razem mnóstwo czasu, rozmawiając o życiu, śmiejąc się i czasem żartując z tego, jak reszta rodziny „przylatuje” tylko wtedy, gdy ma nadzieję na coś do zgarnięcia. Często mówiła, że nie przepada za ich ciągłymi pytaniami o pieniądze i majątek.
– Wszyscy są jak te sępy – powtarzała. – Ledwo żyję, a oni już liczą, co dostaną.
Babcia miała ostre poczucie humoru i doskonale widziała, kto przychodzi do niej z prawdziwej troski, a kto z nadzieją na szybki zysk. I dlatego, gdy zbliżała się rozmowa o jej majątku, zawsze wiedziałam, że ma jakiś plan, o którym nie mówiła nikomu.
Ostatnia wola babci
Kiedy babcia odeszła, rodzina zbierała się na odczytanie testamentu z wyraźnym zainteresowaniem. Atmosfera była napięta, a ja, choć byłam smutna po jej śmierci, widziałam, jak wiele osób w rodzinie myśli bardziej o pieniądzach niż o stracie. Kiedy przyszło do podziału majątku, byłam gotowa na jakieś niespodzianki, ale to, co się wydarzyło, przeszło wszelkie oczekiwania.
Testament był czytany przez notariusza, a rodzina nie mogła doczekać się, kto co dostanie. Na początku wszystko wyglądało normalnie – kilka drobnych pamiątek i niewielkie sumy zostały rozdysponowane między rodzeństwo babci, moich kuzynów i dalszych krewnych. Ale potem nastąpiła prawdziwa niespodzianka.
Cały majątek – dom, ziemia i oszczędności – zostały przepisane… na mnie. Nic nie poszło do reszty rodziny, która liczyła na swoje „udziele”. Babcia postanowiła, że to ja odziedziczę wszystko. I to nie dlatego, że byłam najstarsza czy najbardziej potrzebująca, ale dlatego, że według niej, tylko ja byłam uczciwa i nie pazerna.
Szok rodziny
Kiedy notariusz skończył czytać, zapadła cisza. Rodzina patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Twarze, które jeszcze chwilę wcześniej były pełne nadziei, teraz zbladły. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że babcia w końcu zrobiła to, co zawsze zapowiadała. Pokazała rodzinie, jak bardzo przejrzała ich na wylot.
– To jakiś żart? – pierwszy odezwał się mój wujek, wyraźnie wstrząśnięty. – Jak to możliwe, że nic nie dostaliśmy?
Nie wiedzieli, co powiedzieć. Atmosfera zaczęła gęstnieć, a spojrzenia stawały się coraz bardziej nieprzyjemne. Kuzyni, którzy zawsze mówili o babci z ciepłem, teraz patrzyli na mnie jak na kogoś, kto ich oszukał. Ale prawda była taka, że to babcia podjęła tę decyzję. Była do końca konsekwentna.
Zemsta babci na „sępach”
Zrozumiałam, że babcia miała plan na długo przed swoją śmiercią. Wiedziała, że rodzina liczyła tylko na jej majątek i postanowiła pokazać im, że życie to nie tylko pieniądze. Choć nie powiedziała tego wprost, jej decyzja była jasnym sygnałem, że nie chce nagradzać tych, którzy przychodzili do niej tylko z nadzieją na korzyści.
Z jednej strony czułam ulgę, bo wiedziałam, że babcia ufała mi i doceniała naszą relację. Z drugiej strony, byłam gotowa na burzę, która nadciągała ze strony rodziny. Nie byli gotowi przyjąć do wiadomości, że „wielki spadek” przypadł mi, a oni zostali z pustymi rękami.
Co dalej?
Rodzina nie mogła się z tym pogodzić. Zaczęły się plotki, złośliwe uwagi, a nawet próby podważenia testamentu. Wujek próbował przekonać resztę, że musiało dojść do jakiegoś błędu, a ja zostałam wciągnięta w rodzinne intrygi. Ale wiedziałam, że babcia dokładnie przemyślała swoją decyzję.
Zamiast rozpaczać po „utracie” majątku, rodzina skupiła się na próbach zemsty, a ja musiałam stawić czoła ich gniewowi. Mimo wszystko, czułam, że babcia pokazała im, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż pieniądze – lojalność, uczciwość i prawdziwe relacje.
A wy, co byście zrobili?
Czy kiedykolwiek byliście świadkami lub uczestnikami sytuacji, w której spadek wywołał rodzinny konflikt? Jak zareagowalibyście, gdyby okazało się, że ktoś z waszej rodziny dostał wszystko, a wy nic? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, co o tym myślicie!