Mieszkamy z mężem i dwójką dzieci w małej kawalerce, a teraz szwagierka zamierza zamieszkać z nami, bo pokłóciła się z mężem….
Mieszkam z mężem i dwójką synów w wieku przedszkolnym w małej kawalerce. Na początku radziliśmy sobie z tym ciasnym mieszkaniem, ale kiedy pojawił się drugi syn, sytuacja zaczęła robić się nieznośna. Mój mąż obiecywał, że coś wymyśli, że załatwimy większe lokum, ale jak możecie się domyślić, to „coś” nigdy nie nadeszło. Jedyne, co się zmieniało, to kolejne nieudane plany.
Dziedzictwo, które zmieniło wszystko
Kiedy zmarła moja babcia, zostawiła mi stary dom na wsi. Kochaliśmy się z mężem i snuliśmy marzenia o nowym życiu w mieście. Sprzedałam dom, dołożyłam oszczędności i kupiłam kawalerkę w centrum Krakowa. Mój mąż, wychowany na wsi, nie miał mieszkania w mieście, więc to nasze wspólne gniazdko miało być początkiem czegoś pięknego. Mieliśmy plany kupna większego mieszkania po ślubie, ale z każdym rokiem te marzenia były coraz bardziej odległe. Nie wiedzieliśmy, że rzeczywistość okaże się zupełnie inna.
Niespodziewany gość
Wczoraj mój mąż wrócił do domu pod wpływem alkoholu. „Musimy pogadać. Moja siostra wprowadza się do nas” – powiedział i oparł się o drzwi. Myślałam, że to jakiś żart, ale nie. Pokłóciła się z mężem i potrzebuje schronienia, więc oczywiście stwierdziła, że nasza kawalerka to idealne miejsce.
„Ale gdzie się zmieścimy?!” – zapytałam w szoku. – „Przecież już teraz brakuje nam miejsca, a co dopiero, jak dojdzie jeszcze jedna osoba!”
Mój mąż tylko wzruszył ramionami. „Coś wymyślimy. Może materac na podłodze?”
To był moment, w którym nie wytrzymałam.
Kłótnia, która zmienia perspektywę
„Czy ty w ogóle myślisz?” – podniosłam głos. – „Jak mamy żyć w jednym pokoju w piątkę?! Nie ma nawet miejsca, żeby rozłożyć materac, a ty chcesz wprowadzać tu swoją siostrę?!”
W odpowiedzi usłyszałam tylko: „Zawsze myślisz tylko o sobie. To twoje mieszkanie, prawda? Przypominasz mi to przy każdej okazji. A może po prostu nie chcesz jej tutaj, bo jej nie lubisz?”
Byłam wściekła. „To nie o to chodzi! Po prostu nie mamy miejsca. Mamy dzieci, które potrzebują przestrzeni!”
Mój mąż obrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. W tej chwili wszystko się rozsypało. Poczułam się samotna i niezrozumiana, mimo że teoretycznie wszyscy mieliśmy być razem.
Co dalej?
Nie wiem, co zrobię, jeśli rzeczywiście jego siostra się tu wprowadzi. To nierealne, żebyśmy wszyscy mieszkali w jednym pokoju. Nie jestem samolubna, po prostu martwię się o naszą przyszłość i komfort naszych dzieci.
A wy, jak byście postąpili w mojej sytuacji? Naprawdę jestem aż tak chciwa, jak twierdzi mój mąż? Dajcie znać, co o tym myślicie, w komentarzach na Facebooku.