Mój brat zażądał ode mnie pieniędzy, które oszczędzałam przez lata, a kiedy odmówiłam, nasza matka zachowała się w podły sposób….

Mój brat jest ode mnie starszy o trzy lata. Kilka lat temu ożenił się i przeprowadził z żoną do wynajętego mieszkania. Radzą sobie całkiem dobrze, choć nigdy nie mają zbyt wiele pieniędzy. Brat pracuje jako taksówkarz, a po śmierci ojca odziedziczył jego samochód, co pozwala mu zarabiać. Dodatkowo zajmuje się remontami, ale nie ma stałej pensji – gdy są zlecenia, są pieniądze, a gdy ich brak, to i pieniędzy nie ma. Z tego powodu on i jego żona mają trudności finansowe. Jednak sami są sobie winni.

Zamiast oszczędzać, wydają pieniądze na rzeczy, które uważam za zbędne – zamawiają jedzenie na wynos, kupują drogie ubrania i gadżety, a brat bawi się jeszcze w zakłady bukmacherskie. W ciągu jednego dnia potrafią wydać całą wypłatę. Co więcej, nie mając własnego mieszkania, oczekują już trzeciego dziecka. Sami mówią, że działają lekkomyślnie.

Ja mieszkam z naszą matką. Pracuję na dwóch etatach i to ja opłacam wszystkie rachunki i kupuję jedzenie. Cała emerytura mamy idzie na wspieranie brata. Według niej, ja jestem samodzielna i nie potrzebuję pomocy, a on ma rodzinę i to jemu jest ciężko. Nie zgadzam się z tym. Sama oszczędzam na własne mieszkanie, a jednocześnie płacę wszystkie rachunki w domu, co jest dla mnie trudne. Staram się zrealizować swoje marzenia, nawet kosztem wyrzeczeń. Mogę spokojnie używać starego telefonu, podczas gdy żona mojego brata bierze najnowsze modele na kredyt.

Ostatnio brat zadzwonił do mnie, prosząc o pożyczkę. Spokojnie odmówiłam, wiedząc, że i tak mi tych pieniędzy nie zwróci. Obraził się i wszystko opowiedział mamie. Matka zaczęła mnie naciskać, żebym pożyczyła mu pieniądze. Wyjaśniłam, że nie zamierzam dawać mu tak dużej sumy, wiedząc, że to nie będzie pożyczka, tylko darowizna.

„Jesteście rodziną. Musisz mu pomóc, nawet jeśli nie odda tych pieniędzy.” – stwierdziła mama. „Jeśli dasz mu te pieniądze, przepiszę na ciebie mieszkanie. Kiedy mnie zabraknie, będziesz zarządzać tym miejscem.”

Odmówiłam takiej propozycji. Nie chciałam czekać, aż matka umrze, żeby dostać mieszkanie. Po tej rozmowie mama się obraziła. Teraz zostałam eksmitowana z domu, bo brat z całą rodziną ma się wprowadzić do niej. Nikt nie martwi się o to, że nie mam gdzie się podziać. Matka powiedziała, że skoro oszczędzam, to mam pieniądze, więc nie będę stratna. Brat przestał ze mną rozmawiać.

Szczerze mówiąc, nie czuję się winna. Zrobiłam to, co uważałam za słuszne.

A Wy, co myślicie? Czy powinnam postąpić inaczej? Czekam na Wasze opinie w komentarzach.