Chciałam zrobić niespodziankę mojemu mężowi. Postanowiłam pójść do jego pracy i zanieść mu obiad. Podeszłam do drzwi i podsłuchałam rozmowę, która mnie nieprzyjemnie zaskoczyła……

Mam dwadzieścia dziewięć lat i być może jestem jedną z najbardziej naiwnych kobiet, bo przez długi czas wierzyłam, że moja rodzina jest idealna. Niestety, okazało się, że byłam w błędzie. Mój mąż, Robert, okazał się zdrajcą, i wciąż nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił.

Z Robertem znamy się już dziesięć lat, a od sześciu jesteśmy małżeństwem. Zawsze był troskliwy, odpowiedzialny i dbał o naszą rodzinę – mnie oraz nasze dwoje dzieci, syna i córkę. Z moją pomocą założył firmę, która zaczęła przynosić dobre dochody. Sama pracowałam wcześniej jako asystentka sprzedaży, a niedawno otworzyłam własny sklep internetowy z odzieżą. Dzięki temu, kiedy córka jest w przedszkolu, a syn śpi, mogę pracować i zarabiać.

Kiedyś ważyłam około pięćdziesięciu czterech kilogramów, ale po urodzeniu dzieci przytyłam dwadzieścia kilogramów. Myślałam, że opieka nad dwójką dzieci pomoże mi zrzucić te kilogramy, jednak okazało się to znacznie trudniejsze. Postawiłam sobie cel – schudnąć. Zmieniłam nawyki żywieniowe, zaczęłam ćwiczyć, piłam więcej wody, zrezygnowałam z produktów mącznych. Ale waga się nie zmieniała, co zaczęło mnie frustrować i wprowadzać w kompleksy.

Po drugim porodzie przestałam czuć się kobieca i atrakcyjna. A Robert? On zmienił się na moich oczach. Przestał mnie całować, przytulać, a nasze rozmowy ograniczyły się tylko do codziennych spraw związanych z dziećmi i domem. Zgadzam się, że kiedyś czułam się bardziej pewna siebie i seksowna, ale teraz patrzenie w lustro sprawia mi dyskomfort. Zdaję sobie sprawę, że nasze relacje pogorszyły się przez moje niskie poczucie własnej wartości.

Zdecydowałam się na próbę ratowania naszego związku. Pewnego dnia chciałam zrobić Robertowi niespodziankę – przynieść mu obiad do pracy. Kiedy podeszłam do drzwi jego gabinetu, usłyszałam rozmowę, która mną wstrząsnęła:

„Kochanie, nie martw się, przyjdę do ciebie po pracy. Uprzedziłem żonę, że mam dużo obowiązków. Ona nawet nie wie, że istniejesz!”

Nie weszłam do środka. Odwróciłam się i odeszłam.

Czuję się zdezorientowana. Przytyłam, bo urodziłam nasze wspólne dzieci, a on widzi tylko moje wady. Sam nie jest doskonały, ma nadwagę, ale nie zauważa tego. Czy naprawdę bierze mnie za naiwną?

Nie mogłam mu powiedzieć, że wszystko słyszałam. Co powinnam teraz zrobić? Złożyć pozew o rozwód? A co z dziećmi? Jak będą się czuły bez ojca? Może powinnam udawać, że nic się nie stało? Ale czy wytrzymam w takim związku?

Na razie postanowiłam dalej dbać o siebie. Zapisałam się na siłownię i staram się odzyskać pewność siebie. Ale teraz wiem jedno – nie zamierzam tylko czekać i obserwować. W końcu nie tylko ja mam karty w ręku.

Po pierwsze, zaczęłam się spotykać z prawnikiem. To bardzo sprytny człowiek, a także… przystojny. Doradził mi, jak zabezpieczyć finanse przed rozwodem i jak wyciągnąć z tego jak najwięcej. Nie zamierzam zostawić Robertowi ani grosza. To ja pomagałam mu w budowaniu firmy i teraz zamierzam to wykorzystać.

Po drugie, planuję, by pewnego dnia po prostu zniknąć. Robert wróci do domu, a mnie i dzieci nie będzie. Spakuję się w sekrecie, zabiorę najpotrzebniejsze rzeczy i po prostu wyjadę. Nie zostawię żadnej wiadomości. Zniknę bez śladu. Pozostanie tylko prawnicza pętla, która go przytłoczy. Niech zrozumie, jak to jest stracić wszystko.

Najpierw pokażę mu, kogo stracił, a potem sprawię, że zrozumie, jak wielki błąd popełnił.

Co wy o tym myślicie? Czy to dobry plan, by odejść i nie oglądać się za siebie? Czekam na Wasze opinie w komentarzach!