Odziedziczyłam dom nad morzem. Rodzina liczyła na darmowe wakacje, ale spodziewała się, co zrobię….
Gdy Anita otrzymała telefon od prawnika, była w szoku. Spodziewała się, że będzie to standardowe przypomnienie o jakichś formalnościach, a nie informacja, która wywróci jej życie do góry nogami. Jej ciotka Helena, którą wszyscy uważali za ekscentryczną staruszkę, zostawiła jej w spadku piękny dom nad morzem. Nie byle jaki domek – to była przestronna willa z widokiem na plażę, o której Anita mogła tylko marzyć. Sielankowy obrazek, prawda? Niekoniecznie.
Anita nie zdążyła jeszcze nacieszyć się nowym nabytkiem, kiedy jej telefon zaczął dzwonić bez przerwy. Kuzyni, wujkowie, a nawet dalsi krewni, z którymi nie miała kontaktu od lat, nagle przypomnieli sobie o jej istnieniu. „Może wpadniemy na weekend?” – pytali z entuzjazmem. „Anita, super, że masz ten dom. Na pewno nie masz nic przeciwko, żebyśmy spędzili tam wakacje?” – słyszała co chwilę. A to był dopiero początek.
Wakacje na czyjś koszt?
Anita szybko zorientowała się, że dla wielu członków rodziny jej nowy dom stał się synonimem darmowego hotelu. Słyszała propozycje w stylu: „Możemy spać na materacach”, „Nie będziemy robić hałasu”, „Zostawimy wszystko tak, jak było”, ale ona znała swoją rodzinę. Widziała, jak potrafią traktować cudze rzeczy, nie szanując ich zupełnie. A przecież ten dom miał być dla niej oazą spokoju, nie darmową kwaterą wakacyjną dla wszystkich, którzy mają jej numer telefonu.
Anita próbowała delikatnie odmawiać. „Wiesz, dom wymaga jeszcze remontu”, „Muszę się tam urządzić”, „Nie jestem pewna, czy będę miała czas na gości”. Ale to nie pomagało. Jej kuzynka Kasia nawet zaproponowała, że mogłaby przyjechać wcześniej, żeby „pomóc z remontem”. Anita poczuła, jak coś w niej pęka.
Czas na zdecydowaną decyzję
Pewnego dnia, gdy Anita kolejny raz odbierała telefon z prośbą o klucze do jej domu, postanowiła, że musi zareagować inaczej. Postanowiła zaprosić rodzinę na spotkanie – nie w domu nad morzem, ale u niej w mieszkaniu w mieście. Wszyscy byli podekscytowani. Spodziewali się, że może zaprosi ich na wakacje. Ale Anita miała dla nich zupełnie inne wieści.
– Mam dla was ważną wiadomość – zaczęła. – Podjęłam decyzję co do domu, który odziedziczyłam. Nie będę nikomu udostępniać go na wakacje. To jest mój dom. Chcę, żeby był dla mnie miejscem spokoju, a nie miejscem, gdzie będę czuła się zobowiązana do goszczenia innych.
W pokoju zapadła cisza. Widać było, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Kilka osób próbowało coś powiedzieć, ale Anita nie zamierzała odpuścić.
– Nie pozwolę, żebyście żerowali na mnie i na moim spadku. Doceniam, że chcecie mnie odwiedzać, ale musimy to zrobić na moich warunkach, nie waszych.
Zaskoczenie i reakcje
Niektórzy z rodziny byli oburzeni. Kuzyn Marek otwarcie stwierdził, że Anita przesadza i powinna dzielić się tym, co dostała. Ale ona wiedziała, że to jej dom, jej życie i jej decyzje. Przypomniała sobie, jak wiele razy w przeszłości czuła się wykorzystywana przez rodzinę, i tym razem postanowiła postawić granice. Nie było to łatwe, ale wiedziała, że to jedyne wyjście.
– Marek, nie rozumiesz. Ten dom to nie jest coś, co dostałam, żebyście mogli sobie urządzać wakacje. Ja też potrzebuję przestrzeni dla siebie. Przemyśl to.
Część krewnych zrozumiała jej decyzję, inni – jak Marek – byli zawiedzeni. Ale Anita poczuła, że zrobiła to, co dla niej było najlepsze. Nie chciała pozwolić, żeby dom, który miał być dla niej marzeniem, stał się ciężarem przez niekończące się wizyty i oczekiwania innych.
A co ty byś zrobił?
Jak myślisz, czy Anita postąpiła słusznie, stawiając granice swojej rodzinie? Co byś zrobił na jej miejscu? Daj znać w komentarzach na naszym Facebooku, jak Ty poradziłbyś sobie w takiej sytuacji!