Powoli zapadała noc, a jego nie było.
Wyglądała go już od kilku dni, skubiąc ze zniecierpliwienia i tak już porwane firanki.
Zazwyczaj stawał pod oknem i głośnym okrzykiem obwieszczał swoje przybycie.
Tym razem jednak mocno się spóźniał.
Kiedy już miała zamknąć okno i udać się na spoczynek,