Idzie ślepiec parkiem, a ty nagle przelatuje nad nim ptak i myśli,
– Hehe, nasram na tego frajera, ale będą jaja!
Tak więc ptak przymierza, puszcza bombę, a ślepiec robi unik i gówno ląduje 2 centymetry od niego.
– Osz ty dziadu! Wiem pójdę po kumpla, razem go obsramy
Pomyślał ptak. Tak więc po pięciu minutach wraca z kolegą i mówi:
– O! To ten! Dawaj go Stefan!
No i lecą, namierzają na ślepca, puszczają bomby, a ten znowu uniki skoki robi i go gówno nie trafia
– No co jest?! Dawaj Stefan idziemy po Cześka i Heńka.
Więc po kolejnych pięciu minutach, czworo ptaków próbuje osrać ślepca, a ten znowu się wygina, unika, cuduje po czym żadna kupka go nie trafia.
Jaki z tej historii morał? Ślepy gówno widzi…