Mój ojciec wyparł się mnie i mojego dziecka, które urodziło się poza małżeństwem, ale 2 lata później stało się coś, co zmieniło wszystko….
To była moja historia. Miałam wtedy 29 lat. Od dłuższego czasu marzyłam o dziecku, ale jedyna osoba, z którą mogłam je mieć, to żonaty mężczyzna. Kochałam go bardzo. Mimo to, jego przekonania religijne nie pozwalały mu opuścić żony i być ze mną. Kiedy zaszłam w ciążę, wspierał mnie na tyle, na ile mógł, a cała moja rodzina była przy mnie – z wyjątkiem mojego ojca.
Dla niego sytuacja była powodem do wstydu. Fakt, że byłam niezamężna i w ciąży, przekraczał granice jego akceptacji. Kiedy na świat przyszła moja córka, była wyjątkowa – miała ciemne, kręcone włosy i szare oczy, co sprawiało, że zupełnie nie przypominała nikogo z naszej rodziny. Wszyscy ją kochaliśmy – oprócz mojego ojca. On nigdy jej nie zobaczył. Nie odwiedzałam rodzinnego domu, bo nie czułam się tam mile widziana.
Moja mama regularnie namawiała mnie, żebym przyjechała, ale wiedziałam, że tylko ona tak naprawdę na mnie czeka. Bolało mnie, że moja córka była pozbawiona miłości dziadka od momentu, gdy się urodziła. Mój brat, który był dla mnie ogromnym wsparciem, również kochał moją córkę bezwarunkowo. Kiedy mała miała trzy lata, brat postanowił wziąć ślub. Dostałyśmy zaproszenie, ale do ostatniej chwili nie chciałam iść. Nie chciałam zakłócać jego ważnego dnia, wiedząc, jak ojciec może zareagować. Przeczuwałam, że będzie przeciwny mojej obecności, że nie zaakceptuje ani mnie, ani mojego dziecka.
Pod naciskiem brata, mamy oraz przyszłej bratowej, ostatecznie zdecydowałam się pojechać na ślub. Było tam wiele dzieci, ale moja córka wyróżniała się z tłumu. Nie przez swoją urodę, ale dlatego, że była ciemniejsza od pozostałych. Wiedziałam, że mój ojciec kocha dzieci, ale nie spodziewałam się tego, co wydarzyło się później.
Odwróciłam się w pewnym momencie i zobaczyłam, że moja córka siedzi na kolanach mojego ojca. Przytulali się i rozmawiali, a ja, choć zdziwiona, postanowiłam się nie wtrącać. Cały wieczór spędzili razem.
Na zakończenie wesela, ojciec podszedł do mnie.
– „Przepraszam,” powiedział, przytulając mnie mocno.
– „Wracajcie do domu, czekam na was.”
Wszyscy goście byli świadomi naszego konfliktu. Szeptali za naszymi plecami, ale to mnie nie obchodziło. W tym momencie wszystko stało się jasne – wybaczyłam ojcu. Teraz moja córka ma dziadka, a ja odzyskałam ojca. Czy to nie jest prawdziwe szczęście?