Mój brat i bratowa natychmiast wyrzucili mnie z domu po śmierci matki, po słowach żony mojego brata postanowiłem dać im nauczkę

O śmierci mojej mamy dowiedziałem się… z Facebooka. Brat, który z nią mieszkał, nie poinformował mnie w żaden sposób. Ledwo zdążyłem przyjechać na pogrzeb z Warszawy. Pojechałem prosto na cmentarz, gdzie zaskoczenie brata i jego żony było aż nadto widoczne, gdy mnie zobaczyli. Ceremonia była skromna, bez zbędnych formalności. Po wszystkim brat zaprosił mnie do domu rodzinnego na stypę.

Gdy wszedłem do naszego starego domu, powróciły wspomnienia. Spojrzałem przez okno na starą ławkę, która wciąż stała na swoim miejscu. Przypomniałem sobie, jak mama zaprowadzała mnie do przedszkola, a potem stamtąd odbierała. Czasem nie wracaliśmy od razu do domu – jedliśmy lody, siedząc na tej ławce. Wspomnienie to było tak silne, że łza potoczyła się po moim policzku.

„Kiedy wracasz do swojej stolicy?” – brat przerwał moje zamyślenie.

Nie mogłem już dłużej milczeć.

„Dlaczego nie zadzwoniłeś, żeby powiedzieć mi o śmierci mamy?!” – wybuchnąłem. „Jak mogłeś tak postąpić?”

W naszą wymianę zdań wtrąciła się jego żona, Kaśka.

„Posłuchaj,” powiedziała z chłodnym tonem. „Nie dostaniesz tego mieszkania. Jedź sobie do swojej stolicy, tam ci się dobrze żyje.”

Jej słowa mnie zaszokowały. Bez słowa wstałem i wyszedłem z domu, zaskoczony i zraniony ich postawą. Nie zrobiłem im nic złego, a mieszkanie, o którym wspominała, przecież także należy do mnie. Nie mogłem zrozumieć, skąd wzięło się takie traktowanie. Zatrzymałem się w hotelu na noc.

Następnego dnia wróciłem, chcąc zabrać na pamiątkę kilka rzeczy po mamie. Kiedy próbowałem wejść do domu, okazało się, że zamki zostały zmienione. Dzwoniłem do drzwi przez kilka minut, aż w końcu otworzyła Kaśka.

„Czego jeszcze chcesz?!” – powiedziała. „Nie wpuszczę cię. To my opiekowaliśmy się mamą, podczas gdy ty żyłeś sobie spokojnie w Warszawie.”

Przypomniałem jej, że przez cały czas wysyłałem im pieniądze na leki, płaciłem za pielęgniarkę i pomoc domową, kiedy mama tego potrzebowała. Zdałem sobie sprawę, że brat nie powiedział mi o śmierci mamy celowo. Chciał nadal otrzymywać ode mnie pieniądze, a sprawy spadkowe miały dla niego większe znaczenie niż informowanie mnie o takim wydarzeniu.

Powiedziałem jej, że zamierzam ich pozwać.

„Zobaczymy, kto kogo wyrzuci z mieszkania,” dodałem zimno. „Jutro idę do adwokata. Powiedz Karolowi, że nigdy mu nie wybaczę tego, że próbował ukryć przede mną śmierć naszej mamy.”

A jak wy byście się czuli na moim miejscu? Czy brat miał prawo postąpić w ten sposób? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach.