Sąsiad wydawał się spokojny, ale miałam wątpliwości. To, co odkryłam za ścianą, przerosło moje najgorsze obawy…
Kiedy wprowadziłam się do nowego mieszkania, mój sąsiad wydawał się człowiekiem spokojnym, cichym i na pozór normalnym. Niewiele mówił, unikał kontaktu, ale myślałam, że po prostu jest introwertykiem. Jednak z czasem coś zaczęło mnie niepokoić… W nocy słyszałam dziwne dźwięki, a za dnia czułam nieprzyjemny zapach…
Mimo że próbowałam uspokajać się, że to może tylko moja wyobraźnia, coraz częściej łapałam się na tym, że zastanawiam się, co on robi za tymi drzwiami. Moje podejrzenia narastały i postanowiłam działać…
Tajemniczy sąsiad
Zawsze myślałam, że po sąsiadach najlepiej spodziewać się jak najmniej. Czasem trafi się ktoś hałaśliwy, czasem nadgorliwy, ale najczęściej – zupełnie obojętny. Mój nowy sąsiad z mieszkania obok wydawał się należeć do tej ostatniej kategorii. Cichy, schludny, trochę zbyt małomówny jak na mój gust, ale nie chciałam oceniać.
Z czasem zaczęło mnie jednak niepokoić kilka drobiazgów. Najpierw zauważyłam, że nigdy nie otwierał okien. Nawet w najbardziej upalne dni. Potem pojawiły się dziwne hałasy w środku nocy – jakby coś ciężkiego było przesuwane po podłodze, jakby ktoś… kopał? Zapach, który zaczął przenikać przez ściany, był jeszcze gorszy. To nie była wilgoć, to było coś gorszego – intensywne i niepokojące, jak gnijące mięso.
Czujność rośnie
Raz, kiedy szłam do windy, zauważyłam, że sąsiad wynosi ogromne czarne worki. Pomyślałam, że może robi remont, ale to nie wyglądało na gruz ani śmieci. Kiedy wyszedł z mieszkania, wpadłam na pomysł – może mogę coś zobaczyć przez okno na klatce schodowej. Wystarczyło tylko spojrzeć. Próbowałam opanować ciekawość, ale ta tajemnica zżerała mnie od środka.
W tym momencie powinnam była zaprzestać swoich podejrzeń, ale ciekawość wzięła górę. Pewnego wieczoru usłyszałam szczególnie intensywne dźwięki zza ściany. Postanowiłam wyjść na korytarz i dyskretnie podejść bliżej drzwi sąsiada. Chciałam usłyszeć więcej… I usłyszałam.
Odkrycie za ścianą
Wszystko stało się jasne, kiedy jednego dnia ktoś zapukał do moich drzwi. Była to kobieta, na pierwszy rzut oka niewinna, ale widać było, że jest przerażona. Okazało się, że to siostra mojego sąsiada. Bez owijania w bawełnę wyznała, że brat ukrywa coś strasznego za swoimi drzwiami. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, poprosiła mnie, bym poszła z nią, bo sama nie miała odwagi wejść do jego mieszkania.
Kiedy przekroczyliśmy próg, uderzył nas ohydny smród. To, co tam zobaczyłam, przerosło moje najgorsze wyobrażenia. W jednym z pokoi znajdowały się ogromne klatki. A w nich… zwierzęta. Ale to nie były zwykłe domowe pupile – to były dzikie stworzenia, które sąsiad hodował nielegalnie. Było tam wszystko – od węży po jakieś nieznane mi gryzonie. Czułam, że muszę natychmiast wezwać pomoc.
Zakończenie pełne ulgi
Ostatecznie służby zajęły się sprawą. Sąsiad został aresztowany, a wszystkie zwierzęta zabrano w bezpieczne miejsce. Nigdy bym nie pomyślała, że za spokojnym, cichym sąsiadem kryje się coś tak strasznego. A to, co mnie zaskoczyło najbardziej? Sąsiad nie robił tego dla pieniędzy. Robił to z fascynacji… i grozy, jaką sprawiała mu bliskość tych dzikich stworzeń.