Wchodzi gość do biura patentowego. Podchodzi do urzędasa i mówi z dumą:
– Proszę Pana, przyniosłem banana co smakuje jak śliwka!
– Niewiarygodne. Proszę pokazać.
Urzędas bierze owoc i gryzie.
– Rzeczywiście! Ten banan naprawdę smakuje jak śliwka! – mówi, po czym uznaje patent.
– To jeszcze nic. Mam kaktusa co smakuje jak kokos.
Biurokrata chwyta kaktus, gryzie i mówi:
– Rewelacja! Ten kaktus smakuje jak kokos! Patent!
– A teraz coś specjalnego. – mówi klient, po czym wyjmuje z torby dorodnego arbuza. – Ten arbuz smakuje jak pipka.
Patenciarz z niedowierzaniem ogląda arbuza, po czym odgryza soczystego kęsa. Przeżuwając go chwilę w pewnym momencie gwałtownie wypluwa wszystko na podłogę.
– Tfu! To smakuje jak gówno!
Klient:
– Z drugiej strony ugryź!