Anna wróciła do domu wcześniej, niż planowała. Lekarz wypisał ją ze szpitala wcześniej z powodu pilnych potrzeb związanych z wypadkiem w fabryce. Kiedy dotarła na miejsce, nie mogła się skontaktować z mężem, a dom wydawał się cichy i zamknięty. Jednak to, co zobaczyła po wejściu do środka, zszokowało ją bardziej, niż mogła sobie wyobrazić.
Zaskoczenie na progu
Gdy Mikołaj, jej mąż, otworzył drzwi, Anna od razu poczuła zapach alkoholu. Na stole leżały puste butelki i resztki jedzenia, a na kanapie, jakby nigdy nic, spoczywała na wpół rozebrana sąsiadka, Basia. Kiedy kobieta zareagowała kpiącym śmiechem i próbowała się tłumaczyć, Anna bez słowa wyrzuciła jej rzeczy za drzwi.
– Anka, no co ty… Wracasz wcześniej i takie zamieszanie! – Baśka próbowała ratować sytuację, ale Anna nie miała ochoty słuchać. W tym momencie emocje sięgnęły zenitu.
Rozczarowanie
Anna poczuła, że tym razem nie ma miejsca na wybaczenie. Mikołaj obiecywał poprawę, kiedy ostatni raz go przyłapała, ale jego słowa okazały się puste. Patrzyła na niego z mieszaniną smutku i złości. On siedział cicho, jakby nie wiedział, co powiedzieć.
– Masz sześćdziesiąt trzy lata, Mikołaj. Ile razy jeszcze mam cię wyciągać z tych bagien? – Anna mówiła chłodno, choć serce krzyczało. Wzięła prysznic, próbując oczyścić się nie tylko z brudu szpitala, ale i z tego, co zobaczyła w swoim własnym domu.
Czas decyzji
Nazajutrz, Mikołaj próbował przepraszać. Ale Anna wiedziała, że to nie zmieni niczego. Zdecydowała, że od teraz mąż będzie miał swoją część domu – dwa pokoje i osobne wejście. Nie chciała już patrzeć na niego każdego dnia.
– Idź do Baśki, jeśli tak ci dobrze – rzuciła z ironią, ale Mikołaj spuścił głowę, wiedząc, że zawiódł nie tylko Annę, ale i samego siebie.
W czasie gdy Anna pojechała do sanatorium, syn zgodził się pomóc ojcu w remoncie. Mikołaj miał teraz swoje miejsce, ale Anna postanowiła, że więcej nie będzie interweniować. Skoro życie tak miało wyglądać, to teraz mieli być sąsiadami we własnym domu.